Widzę że wątek zakończony, więc na koniec rozpalę go do czerwoności.
Było już o: modelach gotowych i budowanych, kto modelarz a kto latacz i skończyliśmy na myśleniu osób latających (Pilotów).
OK, ale cały czas zastanawia mnie jedno: "Dlaczego ten temat wystartował po moim temacie?".
I tutaj przypomniał mi się post kolegów Wojtka i kilka Sławka.
wojcio69 napisał(a):
Kilka wcześniejszych wypowiedzi kolegi Łukasza
Cebul napisał(a):
...znowu zaczynam wam zawracać głowę pytaniami bez sensu...
Cebul napisał(a):
...Fakt, faktem, było to mało przemyślane posunięcie, ale chyba chęć pokazania się...
Cebul napisał(a):
...nie zwracałem uwagi na samoloty (Co najwyżej motocykle i dziewczyny) dlatego w takim zacofaniu na forum jestem.

...
and not ask for more
Rumcajs napisał(a):
Trochę racji macie, ale jest jeszcze coś jak nastawienie. Owszem - nie ma nic złego w modelach składanych jak puzzle czy gotowców ze styropianu, ale - przynajmniej dla mnie - modelarstwo jest troszkę głębsze niż pójście do sklepu, kupienie całego zestawu i latanie.. Owo pójście do sklepu najczęściej skutkuje lataniem gdzie się da - bez choćby odrobiny wyobraźni, co później odbija się na wszystkich. Taka chwilowa zachcianka nowej zabawki - i w efekcie mamy sytuację jak sprzed kilku tygodni, gdy kopter spadł na dziewczynę czy latanie na rynku w Krakowie.. Dlatego - mimo iż jak widzę jestem w mniejszości - nadal dzielę ludzi na "modelarzy" i "lataczy"

(no i oczywiście stolarzy, ale to już inna kategoria

)..
I na koniec mój post który napisałem po zakupie i beznadziejnie głupim sposobie oblotu gotowej TL-ki:
Cebul napisał(a):
...No i zarejestrowałem się na forum, myśląc "Pokażę filmik, że początkujący nie musi zawsze zaczynać od Pioniera", akurat była ładna pogoda (delikatnie wiało), więć postanowiłem zabrać widzów na mały pokaz lotniczy i przy okazji oni nagrają film jak to lata.
Niestety moi widzowie okazali się kapryśni i nie chcieli udać się w dalszą drogę niż 10 min od domu, więc musiałem znaleść jakiś dobry teren w pobliżu.
Padło na okolice więzienia, gdzie po prawej stronie był gigantyczny plac trawska, a zaraz przy murze była niewielka rzeczka i chodnik z którego mogłem wystartować przechodząc w prawo nad trawę i tam kontynuować lot.
No i wszystko było dobrze, aż do momentu gdy wzniosłem się powyżej muru więzienia.
Wtedy to samolot nagle obrócił się na plecy i dosyć szybko poleciał w stronę więzienia.
W ostatnim momencie udało mi się go obrócić i dokonać dosyć ciasnego skrętu w lewo po czym samolot przepadł uderzając w mur i spadając do rzeczki...
Zawiniłem znowu ja, bezmyślnie myśląc, że mur nie ma wpływu na siłę i kierunek wiatru...
...Sławku. Fakt, faktem, było to mało przemyślane posunięcie, ale chyba chęć pokazania się i udowodnienia, że to małe coś może fajnie latać (a nie tylko stać na szafce) zwyciężyła.
Z drugiej strony: Lokalizacja (okolice domu), Duża pusta przestrzeń (Na której dzieciaki po szkole grają w piłkę) i mały dosyć zwrotny model = Damy radę.
Co do służb więziennych, musieli mieć ładny ubaw, widząc moją minę jak samolot postanowił polatać tam gdzie mu pasuje i skończył w wodzie...
Ale jak by nie patrzeć, zawsze to jakaś nauczka na przyszłość...
I do cholery mnie olśniło. Tutaj nie chodzi o żadne podziały tylko o mnie. Po prostu przy pierwszym modelu (Zabawce, jak napisałem w swój głupi żartobliwy sposób) zostałem sklasyfikowany jako osoba stanowiąca zagrożenie dla wszystkich modelarzy i wszyscy pomyśleli "Rozbił, chociaż już mu się odechce latać", problem zrobił się wtedy gdy zaprezentowałem Walrusa (Trzeci model).
Kolego Sławku jestem pewien że pomyślałeś "Znowu kupił jakiegoś gotowca i będzie w parku próbował latać".
Tylko problem w tym, że od pierwszego modelu modelu (Którego traktowałem jak zabawkę) do Walrusa z pomocą kolegi Huberta (Który mnie nakierował na właściwą drogę i sporo pomógł) zmieniłem sposób myślenia (Właściwie sposób myślenia na modele zmieniałem już po locie TL- ką. Dlatego drugi model nie został pokazany i oblatany pomimo posiadania już odbiornika i T9) sporo czytałem i wciągnołem się w to tak samo jak kiedyś w motocykle (Tak mam prawko kat. A a jakoś na drzewie nie wiszę) i teraz obojętnie czy przy modelu, czy przy motocyklu, mogę cały wolny czas spędzić na dłubaniu i uczeniu się czegoś nowego.
Tak więc dzięki koledzy za wytłumaczenie problemu podprogowo, ale uważam że jak ktoś po pierwszym rozbitym modelu: Kupuje drugi, aparaturę, adapter do symulatora i poświęcam cały wolny czas na czytanie o modelarstwie i lataniu. To nie oznacza to, że nie mam co robić i na co kasy wydawać (Bo za tą cenę w UK mógłbym mieć drugi motocykl, a pracuję 12h 4-5 razy w tygodniu), tylko przez początkowy zakup "Zabawki" poznałem smak modelarstwa (Delikatnie) i go polubiłem do tego stopnia, że zostałem na dłużej.
I to się nazwya zakończenie tematu w gorący sposób. Komentarze, nawet negatywne mile widziane.
Ps. Do obsługi forum: Nawet jak dostanę bana na stałe, to się nie obrażę. Sam byłem kiedyś w MODTeamie.