Dalsze prace ruszyły. Do tej pory do napędzania silników używałem małych driver'ków 8825, umieszczonych na CNC shield. Działa to bardzo dobrze w trzeciej już frezarce. Prąd 2,5A dawany przez drivery w zupełności wystarcza do pracy silników, które mają katalogowy prąd maksymalny 2,8A. Wszyscy dookoła stosują jednak wielkie i oczywiście dużo droższe sterowniki, bo są ponoć lepsze, cichsze i coś tam jeszcze.... Spróbowałem i ja. Zakupiłem 4 szt. driverów 2DM542C. Oczywiście od pewnego czasu testowałem je na stole i jakoś nie widzę w moim przypadku żadnych dodatkowych zalet tego sprzętu. No, może jedna rzecz, która jest dobra, to możliwość zmniejszenia prądu trzymania silników na postoju do połowy wartości. Cichsze nie są (zresztą przy wrzecionie typu Makita i temu podobnych, silników i tak nie słychać
), a maksymalne osiągane prędkości są dokładnie takie same jak na tych małych. Oczywiście można z nich wyciągnąć większy prąd, ale to raczej w maszynkach takich jak u Piotra. Ja wprawdzie kupiłem na oś Z i X większe i mocniejsze silniki (ze względu na znaczny przyrost masy wrzeciona), ale one mają maksymalny prąd 3A więc i te maleństwa by sobie z nimi też dały radę. Ale dość już tej beletrystyki. Dzisiaj zacząłem składać do kupy nowe klocki i na razie powstało takie coś:
Załącznik:
nowe_sterowanie.jpg [ 408.65 KiB | Przeglądane 4399 razy ]
Silników jeszcze nie podłączałem (były testowane wcześniej osobno). Wszystkie funkcje związane ze sterowaniem driver'ami, wrzecionem, chłodzeniem oraz krańcówki, zostały sprawdzone i wszystko jest ok. Jedynie rozczarowany jestem modułem przkaźnikowym. Nigdy wcześniej nie sprawdzałem jego poboru prądu. Okazało się, że bierze sporo. Każdy z przekaźników zjada nieco ponad 80 mA, a cały układ przy załączonych przekaźnikach bierze ok. 170 mA. Oznacza to, że stabilizator 5V, zasilany z 15V musi wytracić w postaci ciepła aż 1,7W. To powoduję, że robi się gorący i trzeba by mu dać jakiś sporawy radiatorek - pomyśle o tym później. Sprawdziłem jak to wygląda przy zasilaniu przekaźników z Arduino wspomaganego zasilaczem zewnętrznym 7,5V. Moc do wytracenia sporo mniejsza (nie sprawdzałem ile bierze sama płytka Arduino), ale tu też stabilizator robi się mocno ciepły więc pozostałem przy zasilaniu z USB. Niech ciepłem martwi się komputer
. Takie rozwiązanie spisuje się dobrze od bardzo dawna i na razie tak to zostawię.