„Moja” S 52.
Jak wszystkim, tu wchodzącym, wiadomo; w „Ciekawostkach” są ciekawostki różne; kwadratowe i podłużne. Tuż obok mnie rodzi się taka podłużna ciekawostka, którą chciałbym zainteresować ciekawskich, do jakich, w swej ocenie, i ja się zaliczam. Oczywiście wszystko to, co chciałbym Wam tutaj przekazać i pokazać, podane będzie z pozycji wyłącznie ciekawskiego, nie mającego żadnego merytorycznego pojęcia o opisywanej, tej konkretnej rzeczywistości. Może to i lepiej, bo czytający ten wątek fachowcy z kilku branż zawodowych, będą mogli profesjonalnie skorygować i merytorycznie wyjaśnić to, co mi się tylko zdaje i co po swojemu opisuję. Istnieje także druga możliwość, być może o wiele prostsza /tak prosta, jak ten sznurek w kieszeni/, polegająca na tym, że tego, co poniżej, nie próbujemy nawet czytać, bo i po co? Zaznaczam: laik pisze o czymś, na czym zupełnie się nie zna.
Przechodząc więc do sedna:
Wreszcie po latach wielu, bardzo wielu, zaczęła się materializować idea tzw. „Północnej autostradowej obwodnicy Krakowa” , zwanej już jako „S 52”, co zobrazuję fotką w dalszej części. Gleba pod tę inwestycję została wreszcie wykupiona , czy też inaczej pozyskana, główny wykonawca, czyli „ Pan Turek” , który z kontenerów zbudował już solidny hotel dla pracowników, plus dwie polskie firmy przetarg wygrali i można było przystąpić do pracy. Były więc w polach wbijane paliku, później wycinane krzaczory, chaszcze i drzewa, pojawili się archeolodzy ze swoimi „wykopkami” i w końcu pojawił wszelaki sprzęt ciężko-maszynowy, czyli koparki, spychacze i cztero-osiowe ciężarówki. A wszystko to dzieje się na odcinku ok. 9 km, i jak sama nazwa wskazuje, w północnej części mego miasteczka, z czego ok. 4 km leży na północ przed moim „miejscem stania na mapie”, jak nas uczyli oficerowie z SW w przedmiocie: „Topografia pola walki, z punktami charakterystycznymi, w tym, Kopulaste Drzewo”.
W prostej linii, do przyszłej obwodnicy mam ok. 600 –700 m i na piechotę jest to przyjemny spacerek, po całkiem świeżym powietrzu, szczególnie przy takim wyżu, jaki od kilku już dni nad głowami nam się rozgościł. Jakiś miesiąc temu zauważyłem, że biegnąca nad przyszłą obwodnicą linia wysokoenergetyczna /2 razy po 15 kV ? – fachowcy!/ rozpięta na poważnych słupach, jest jakoś traktowana, a konkretnie najbliższy słup na wprost mnie posadowiony, jest podczepiany do potężnego dźwigu i panowie specjaliści coś przy nim majstrują. Oczywiście zaraz tam pogoniłem na podręcznym welocypedzie i okazało się, że wszystkie potężne stalowe liny zostały ze słupa odpięte, opuszczone nad ziemię, a sam słup już po chwili został odkręcony od stalowych kotew i brutalnie rzucony na glebę, ulegając trwałym i raczej nienaprawialnym odkształceniom. Nieco wcześniej został usunięty w podobny sposób słup stojący dokładnie na środku przyszłej trasy, ale tej operacji nie zauważyłem. Linia została też zdjęta z trzeciego słupa w kolejności, już za autostradą, i spotkał go los podobny, jak tego pierwszego. Pomyślałem więc, że ten środkowy słup zostanie przeniesiony poza trasę i linia energetyczna pójdzie nieco „krzywiej” niż szła do tej pory. Zastanawiałem się tylko nad tym, po co w takim razie zniszczono słupy 1 i 3? Obok przyszłej trasy był jednocześnie kopany głęboki rów, na dno którego kładziono jakiś podkład betonowo-kamyczkowy, a po pewnym czasie cały ten rów zasypano. Wcześniej też ułożono od drogi głównej do tego starego, pierwszego słupa, bardzo sprytny kawałek drogi, gdzie w rozstawie kół ciężkiego sprzętu, położono na glebie wzdłużnie, szerokie na ok. 1 m, drewniane podkłady o długości ok. 5 m. Tą drogą dojechał ten potężny dźwig, a następnie został dowieziony całkiem nowy słup, podobny do tego starego, ale nieco inny w swej konstrukcji. I „za chwilę” wszystko było już dla mnie jasne! Linia energetyczna została zakopana w ziemi naszej świętej i narodowej i już nic nie będzie zagrażało przyszłym użytkownikom trasy w przypadku jakiejś burzy czy innej potężnej wichury, które niewątpliwie nas w niedalekiej przyszłości będą nawiedzały. Ten nowy słup, stojący najbliżej mnie ma wokół, na wysokości jakieś 3 m , gęste oszpikulcowanie, aby komuś nie przyszła ochota się na niego wspinać, są też tam wyżej po 3 „zegary” dla każdej linii, które pewnie będą pokazywały napięcie w każdym z drutów. No , jest po prostu prześlicznie!
A wczoraj, czyli 31.10 2021, na taki właśnie spacerek się wybrałem i co zobaczyłem, to na fotkach uwieczniłem.
Załącznik:
S1.jpg [ 134.04 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Ten nowy słup, w całej swej konstrukcyjnej urodzie, z dochodzącymi do niego „drutami” , za nim wiele mówiąca przerwa i dalej drugi , taki sam, nowy słup. Po „drutach” ani śladu, ale za to po dotarciu na także całkiem nową tzw. „drogę serwisową” /wiem to od pana Ukraińca, kierującego ruchem ciężarówek i zwykłych użytkowników na skrzyżowaniu drogi lokalnej z ta nową „serwisówką”, z którym rozmawiałem nieco wcześniej/, zobaczyłem przy tym skrzyżowaniu kilka „drobnych” szpulek, co też widać na fotce niżej.
Załącznik:
S2.jpg [ 152.84 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Za tymi szpulkami płynie sobie „moja” rzeczka Sudołem zwana i widać sporą górkę z wyciętą już dokładnie całą zbędną zieleniną i miejsca pracy koparek, które w ten wzgórek żmudnie się całymi dniami wgryzają. Wg wcześniejszych zapowiedzi będzie tam tunel, zbudowany w zrobionym wcześniej wykopie. Na całym odcinku tej powstającej trasy takich tuneli ma być trzy sztuki, w tym jeden idący całkiem dołem, pod gminą i miejscowością Zielonki i płynącą tam rzeczką Białuchą. Ciekawe wyzwanie inżynierskie, ale o tym może kiedyś, już przy realizacji i przy założeniu, że ktoś będzie to czytał i będzie ty także zainteresowany.
A w drugą stronę patrząc, tak się ma na nowa „serwisówka”, która ponoć /także wg słów pana Ukraińca/ później zostanie zaasfaltowana i będzie drogą do obsługi autostrady oraz będzie umożliwiała dojazd do pól ich właścicielom. Obok tej żużlowej drogi widać też całkiem nową linię trójfazową, pewnie do napędzania jakiś urządzeń elektrycznych, może do telefonów alarmowych? No, prąd w niej już płynie, bo stojący wyżej, na tym wzgórku, transformator radośnie buczy.
Załącznik:
S3.jpg [ 156.05 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Dziadzio Marek dalej maszerował, wspinając się na to niwelowane wzgórze i kiedy się obróci za siebie, czyli na zachód, taki widok miał przed swymi oczętami:
Załącznik:
S4.jpg [ 126.65 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Widać przyszłą obwodnicę aż po horyzont, gdzie dotychczasowa obwodnica południowo-zachodnia mojego miasteczka, miała swój dotychczasowy koniec, wprost w „burakach”.
Załącznik:
S5.jpg [ 119.09 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Raz jeszcze ten widoczek , z widocznymi śladami po kęsach kopary i po chwili dziadzio osiągnął szczyt /nie mylić ze szczytowaniem/ tego wzgórka /nie mającego nic wspólnego z Wenerą/ i taki widoczek przed nim się otworzył:
Załącznik:
S6.jpg [ 126.96 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
s6
Widoczny ślad przyszłej trasy w kierunku na wschód z kolejną drogą lokalną w dole, prowadzącą do m. Pękowice i dawnego potężnego fortu „Tonie”, austriackiej Twierdzy Kraków, w którym to jeszcze za komuny mieścił się ogromny skład amunicyjny. Teraz jest tam „obiekt muzealny”, lub coś podobnego.
Szedłem więc dalej tą „serwisówką”, która po „esie-floresie” przecięła drogę lokalną i prowadziła dalej, obok dawnego cmentarza cholerycznego, a z którego, to ponoć wszystkie szkielety zostały już ekshumowane w inne miejsce. Widać po prawej samotny „przydrożny bliźniak” i nieco wyżej nową , szarą, siedzibę „Folwarku Zwierzęcego”, czyli gabinetu weterynaryjnego „moich” pań weterynarek, opiekujących się medycznie moim kociarstwem. Widać też dobrze „podręczną wiertarkę ziemną” przy tej drodze lokalnej, która pewnie wierci otwory pod słupy przyszłego wiaduktu mającego iść nad tą drogą.
Załącznik:
S7.jpg [ 121.96 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Dziadzio miał dosyć, ale przemieścił się na północną stronę tego szlaku i w najwyższym miejscu tego wzgórka odkrył taką tabliczkę:
Załącznik:
S8.jpg [ 217.81 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Przeczytał na niej tę trójcę wykonawców , ale najważniejsza była podana wysokość 270m z małym kawałkiem, nad poziom morza oczywiście. Doszedłem do tego, że jest to jakiś punkt odniesienia dla panów „mierników”, bo przecież na czymś bazować w swych pomiarach muszą. Szedłem dalej na zachód, gdzie widziałem ślady po wykopkach archeologicznych.
Załącznik:
S10.jpg [ 79.98 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Spotkałem także taką tabliczkę, która nieco mnie zdziwiła, bo kilometry i setki metrów już poznaczone, a do końca robót jeszcze prawie „lata świetlne”… Tu jeszcze lepiej widać, kto tę trasę buduje.
Załącznik:
S9.jpg [ 179.24 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Przeszedłem kroków kilkadziesiąt i już byłem o cztery metry niżej:
Załącznik:
S11.jpg [ 104.18 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Szedłem więc dalej, coraz niżej i po przekroczeniu „mojej” rzeczki i drogi na Giebułtów, przy bardzo charakterystycznym domeczku, tuż przy płocie przy przyszłej trasie , spotkałem kolejną tabliczkę:
Załącznik:
S12.jpg [ 248.02 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Po zbudowaniu trasy „na gotowo”, będę mógł porównać słupek kilometrowy drogi, z lokalizacją tego obecnego wskaźnika.
Szedłem sobie dalej na zachód, po wygładzonej idealnie powierzchni przyszłych pasów obwodnicy i nagle zobaczyłem na niebie, zbliżający się od zachodu duży samolot czterosilnikowy, lecący bardzo majestatycznie nad moją głową. Sięgnąłem więc do telefonu, włączyłem FR i już wiedziałem, że jest to AN 124, lecący już ponad 7h z Bangoru w stanie Main, USA do Kijowa, do którego miał jeszcze nieco ponad 1h. Ciekawe co też przewoził? Czy wyroby papiernicze /może maseczki, jak ten jego „nieco” większy brat naszemu rządowi dostarczył?/, czy obuwie, czy też jakieś wyroby elektroniczne, bo też z takiej produkcji słynie ta miejscowość? Ciekawostka…
Tutaj ten samolot nadlatujący na mnie, a później fotka zrobiona z zumem, ale całkiem do du..dy wyszła:
Załącznik:
S13.jpg [ 37.08 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Załącznik:
S14.jpg [ 10.88 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
Skręciłem w bok w inną drogę polną ,prowadzącą do moich „włości” i nie omieszkałem zrobić jeszcze jednej fotki tej sprytnej , inżynierskiej konstrukcji.
Załącznik:
S15.jpg [ 45.22 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
A po południu, przed zachodem słońca , raz jeszcze wybrałem się na krótki spacer z niektórymi moimi kotami i tak się odbijało słońce w czymś błyszczącym, wiszącym na tym nowym słupie.
Załącznik:
S16.jpg [ 51.34 KiB | Przeglądane 14760 razy ]
I tutaj dobiega końca moja opowiastka. Jeśli kogoś to wszystko w jakimś stopniu zainteresowało, to obiecuję, że za rok postaram się zrobić kolejną serię takich fotek, obrazujących postęp w tej budowie.