Wczorajsza akcja. 19.45 latam sobie, przy nodze, tak do 0.5 kilometra. Zgłoszony lot na droneradar. Wysokość w zgloszeniu do 120m, latam niżej około 50 m, teren mocno pofalowany. Google na pysku i nagle widzę 300 m z boku wyskakujący samolot. Tak na oko na 30m. Tak niziutko nad dachami. Nurkowanie w dół i uciekam mniej niż 10 m nad ziemią, pod liniami. Potem ten gostek zrobił dwa naloty, o których kiedyś pisałem i odleciał. Widziałem na droneradar, że 5 km w stronę lotniska też ktoś latał, tzn. zgłosił lot dronem. Dziś z ciekawości zadzwonilem na lotnisko czy zwracają uwagę na drony, na droneradar. Niestety nie. To po cholere to jest wymagane jak piloci mają to w dupie? Ja mam myśleć za gościa, który bawi się w naloty na posesję znajomego?

Zgłosić nr.rejestracyjny barana do PAŻP, i utemperują gostaka.

Nie chodzi mi o to, tylko po coś ten drone radar jest. Jakiś kierownik lotów powinien ostrzec, że w kierunku gdzie gostek leci jakiś maniak mieli powietrze na 120m. Powinni mieć na lotnisku włączony komputer na tej stronie i na bieżąco śledzić czy jest bezpiecznie. Pomijam to, że ten pilot raczej leciał niezgodnie z przepisami i oby nie władował się kiedyś w coś.

I właśnie o to chodzi, aby go wyeliminować zanim komuś stanie się krzywda, bo jak sam się rozwali, to pies z nim.

Taką sytuację załatwia tylko oficjalne zgłoszenie. Miałem kaskadera który nlatał na PPG pomiędzy blokami na wysokości 2pietra . Film i zdjęcia na długo zniknęły tego idiote