Dzisiaj o godzinie 20.45 na lotnisku w Sanoku Pioneer 1400 "Kaczka", model, który towarzyszył mi przy
początkach po 2,5 letniej służbie, odszedł na wieczny lot
Na ok. 200m (aparatura Turnigy 9x) model
stracił zasięg i na pełnym gazie zaczął pikować. Nic już nie można było zrobić z ziemi. Model idealnie uderzył
w pobliską drogę asfaltową, bardzo wąską gdzie obok miał duże drzewa i bardzo wysoką trawę
.
Widziały to dwie panie z odległości 20m i powiedziały: "To było zaje***te!!! Nigdy czegoś takiego nie widziałam!!!".
Szczerze, ja też nie
Nie mam już siły do wyremontowania "Kaczki" bo i tak już była laminowana 2 razy i klejona
co chwile. Zostały popychacze, snapy, silnik, 3 serwa, dźwigar i regiel, które mam zamiar wykorzystać w najbliższym czasie.
Pakiet 2200mAh został całkowicie rozwalony. Wszystko byłoby Ok, gdyby to jeszcze był mój pakiet, nie
Młody ?
Zdjęcia z katastrofy robione na szybko telefonem
Na szczęście zostały jeszcze inne modele
.