Dziś nastąpił ten dzień kiedy wujek któremu skompletowałem Sky Surfera, zadzwonił do mnie czy pójdę z nim wykonać dziewiczy lot tegoż latadła. Lot ten wykonałem ja gdyż już jakąś wprawę mam w lataniu
Po około 5 minutach lotu chciałem przekazać nadajnik wujkowi, ale ten mówi że " nie nie nie bo jo to rozwala"(chciał mieć samolota a teraz boi sie latać), więc stery przejął kuzyn, syn wujka. Lot nie trwał dłużej niż 10 sekund i trzask, zawisnął na drzewie na wysokości 12 metrów. Złamane na pół skrzydło oraz ster wysokości. No to lecimy do domu po wędkę, może jakoś go ściągniemy, wejście po drzewie nie wchodziło w gre gdyż to był gruby dąb. Było coraz ciemniej, po kilkudziesięciu nie udanych próbach złapania modelu na wędkę, wujek postanowił zadzwonić do znajomego który ma zwyżkę, przyjechał i ściągnął model. Śmieszna sprawa
Oto zdjęcia z akcji, trochę nie wyraźne bo już ciemno było: