Stema napisał(a):
Piotrze, a jak u Ciebie w końcu z SC?, choć te modele nieco się różnią wymiarami.
Modele samolotów z tamtych czasów jak i samoloty miały problem z kapotowaniem. Jest bardzo dużo takich zdjęć z tego okresu.
Przyczyną jest/było umieszczenie podwozia prawie pod SC.
Spowodowane to było chęcią łatwego unoszenia ogona w czasie rozpędzania do startu, aby zmniejszyć opór od dużego kąta natarcia skrzydła.
To pozostałość po słabych silnikach.
Przy pierwszym lądowaniu Robert w odpowiednim momencie lekko zaciągnął ster wysokości i PZL pięknie klasycznie wylądował.
Przy drugim lądowaniu zabrakło tego i kapotaż.
To, uważam, kwestia wlatania się w model.
Czy loty były na pełnym gazie?
Co do środka ciężkości to zacząłem latać modelem z ŚĆ =20 mm za tylną krawędzią pierwszego dźwigara. Potem przenosząc doświadczalnie wyposażenie doszedłem do mojego własnego ustawienia - nie zmierzyłem go więc nie wiem dokładnie jakiego.
Uwagę o zbyt przednim wyważeniu modelu wyciągnąłem z obserwacji stromego toru schodzenia do lądowania. Ja ażeby taki tor uzyskać pomagam sobie SW kierując model w dół. Mój model po zdjęciu gazu dość długo i łagodnie schodzi w dół. Ale oczywiście jest to kwestia indywidualna.
Co do kapotażu: ja nie bacząc na pohukiwania Kolegów z sąsiedniego forum, że to szarganie świętości, w swoim modelu wysunąłem koła o jakieś 20 mm do przodu. Nie miałem nigdy kapotażu na murawie lotniska nawet w bardzo gęstej trawie. Natomiast bawiąc się w lądowania w poprzek lotniska raz zdarzyło mi się że model usiadł 0,5 m (przydusił go wiatr) przed krawędzią lotniska i zrobił kapotaż. Uszkodzenia żadne. Dla zilustrowania załączam film:
Ale potem już było dobrze, choć elegancji brakowało, bo głównym zadaniem było jednak trafić w lotnisko
: