Pozwolę sobie zabrać głos w imieniu tych "niedzielnych modelarzy". Może moje uwagi też się komuś przydadzą. Ponieważ mieszkam na równinie i do tej pory nie zaopatrzyłem się w wyciągarkę, to latam motoszybowcami. Modele buduję, rozwijając kolejne wersje modelu EFKA, którego plany zamieściłem w Modelarzu nr 3/1994. Stosuję zmodyfikowany profil E-195. Zawsze, chyba z przyzwyczajenia klinuję skrzydło na 3 st. Stosuję usterzenie pływające ale o różnych konstrukcjach. Buduję modele całobalsowe, kryte folią. Obliczenia przeprowadzam wg książki W.Niestoja "Zdalnie sterowane modele szybowców". Rozpiętości najczęściej w granicach 2,4-2,7 metra. Zasady jakimi kieruję się przy projektowaniu, to mocny kadłub (latam na łąkach a nie na lotnisku) i lekie ale w miarę sztywne skrzydło, mocowanie do kadłuba gumą lub przykręcane, dzielone (2- lub 3-częściowe). Ciężary modeli około 1.500-1.600 g, obciążenie w granicach 35 g/dm3. Modele wstępnie reguluję tradycyjnie - wypuszczając je z ręki. Po korekcie na ziemi ustawień sterów, startuję z napędem a po jego wyłączeniu trymuję model. W razie potrzeby koryguję nieznacznie położenie s.c. - potem już go nigdy nie zmieniam. Jeśli jest termika, to kominów szukam intuicyjnie pod cumulasami uwzględniając siłę i kierunek wiatru. Zupełnie nie zwracam uwagi na przechyły skrzydła na granicy kominów. Po prostu centruję komin szukając jak najlepszego wznoszenia. W okolicach centrum komina model praktycznie sam krąży, wznosząc się - trzeba naprawdę uważać, bo im bliżej podstawy chmury tym wznoszenie jest silnisze a model coraz trudniejszy do kontroli - jeśli nie reaguje na ster kierunku, to oznaka, że za chwilę można go stracić, ratuję się wtedy maksymalnym oddaniem drążka steru wysokości i wychyleniem steru kierunku w przeciwną stronę do krążenia. Dotychczas raz znalazłem się w takiej sytuacji, bo trochę się zapędziłem. Gdy komin naddto oddali się ode mnie, przeskakuję do innego, bliższego. Jeśli pogoda jest sprzyjająca, to w zasadzie jedynym ograniczeniem czasu lotu jest pojemność akumulatorów ale przede wszystkim siła karku. Ja wytrzymuję, w sprzyjających oczywiście warunkach , do około godziny. A co jeśli nie ma termiki? Kilkuminutowe loty ślizgowe, ale nie tylko. Dwa lata temu, około października, przy umiarkowanym wietrze i całkowitym zachmurzeniu, pod koniec lotu odszedłem trochę dalej ; model znajdował się około 200-300 metrów ode mnie i był na wysokości 30-35 metrów. Zacząłem zawracać z zamiarem podejścia do lądowania. Wtedy model zaczął gwałtownie się wznosić ! Najpierw nie bardzo wiedziałem co się dzieje a le po kilku ósemkach zorientowałem się, że trafiłem na takie warunki jak panują na zboczu - tyle tylko, że był to teren płaski jak stół. Rolę zbocza pełniła jednak ściana lasu ! (północna ściana Puszczy Niepołomickiej). Model miał do niej około 100 metrów i trafił wtedy na strugi wznoszące się nad korony. Z czymś takim, mimo że latam często w tamtym rejonie, spotkałem się po raz pierwszy, a to dlatego że tamtego dnia wiał wiatr z bardzo rzadkiego w moich okolicach kierunku północno - północno-zachodniego i praktycznie prostopadle do granicy lasu. Latając ósemkami, takimi jak na zboczu ( raz tylko latałem okazyjnie na zboczu), utrzymywałem się cały czas na mniej-więcej stałej wysokości. Ponieważ było wtedy zimno i zaczęły mi marznąć palce musiałem lądować. Utrzymałem się wówczas przy tym lesie ponad 15 minut ale można było znacznie dłużej. W książkach i literaturze nigdy nie spotkałem się z opisem możliwości wykonowania lotów w takich warunkach. Czy ktoś z Was latał może tak? Nie chodzi mi o mechanizm, bo ten wydaje się być oczywisty. Byłby to jakiś sposób latania na nizinach w warunkach "pseudo-zboczowych". Podejrzewam, że musi być spełnionych kilka kryterów : duży zwarty kompleks leśny z gęstą ścianą, najlepiej o stopniowo rosnącej wysokości drzew, do tego kierunek wiatru zbliżony do prostopadłego do ściany. W porze od późnej jesieni do wczesnej wiosny musiałby to być las iglasty (strugi powietrza wtedy w głównej mierze przechodzą nad lasem a nie do jego wnętrza, co osłabiłoby ich "siłę"). W lecie może to być las liściasty. Tak mi się wydaje. Być może to co napisałem, w jakiejśc części jest niezgodne ze "sztuką" ale praktyczne, przynajmniej dla mnie. Kilkudziesięciominutowe loty w termice, to po prostu coś wspaniałego i można tylko pozazdrościć szybownikom - tym dużym szybownikom. A tak na marginesie, to może końcem tego roku uda mi się rozpocząć budowę czegoś większego ; ok. 4-4,5 m.
|