Staram się unikać silnych noszeń, bo są takie chwile że nosi wszędzie i nie wiadomo jak wysoko zassie. Nie wiem czy model da radę i nie rozleci się w powietrzu (myślę o SS). Kto się na takie coś nie załapał i nie widział to nie wie. Latanie dopiero się zacznie jak zbuduję coś w stylu F3J, takie jak na zbocze z fpv, z pełną mechaniką skrzydła i mocą jak w spawarce. Tylko kiedy to będzie i czy da radę coś takiego zbudować. No i kto tym poleci

Jeśli zachowasz spokój i będziesz leciał w jednym kierunku to prędzej czy później trafisz na duszenie. Sky Surfer ma lotki, jak ustawisz na maksa motyla i dasz ostro w dół (można nawet prawie pionowo), to model się nie rozpędzi zbytnio, ale wystarczająco aby zejść w dół - sprawdzone na moim egzemplarzu.

Dzisiaj od rana była super pogoda więc wykorzystaliśmy to i w pierwszym locie tak to wyglądało:



Był jeszcze drugi lot ale w tym upale już nie dałem rady tak długo latać:

Model niedawno zaliczył pierwszy tysiąc km. Z tej okazji dostał nowe skrzydło konstrukcyjne, które wypróbuję w najbliższym czasie.









Klapy mają możliwość wychyleń o 90 stopni, mogą więc służyć w razie potrzeby jako bardzo skuteczny hamulec.

Skywalker odbył pierwszy lot z nowymi skrzydłami. Wrażenia bardzo pozytywne. Model wydaje się być szybszy i bardziej podatny na noszenia. Bardziej konkretne porównania będą możliwe oczywiście po następnym tysiącu km w powietrzu. Poniżej krótki filmik z lądowania i statystyką lotu. Kolejne 2 godziny w powietrzu i następna setka km zaliczona.

W tym tempie to w rok zrobisz 10 tyś km
Wczoraj warunki były jakieś inne, bo i u mnie średnia prędkość lotu wyszła większa.

U mnie był słaby wiaterek. Noszeń trzeba było szukać i dobrze centrować aby się trochę wyciągnąć w górę. W sumie to właściwe cały lot był na silniku.

Dzisiaj pogoda był taka sobie, momentami dość silny wiatr i modelem trochę rzucało. Zanotowane noszenia od +4 do -5 m/s. Kolejna setka zaliczona.

Będąc na zlocie zorganizowanym wspaniale przez Jurka, w sobotę przeleciałem w sumie 243 km (to prawie 5 godzin gapienia się w monitor) i ustanowiłem nowy rekord odległości 26,6 km. Ciekawostką jest to, że w wideo korzystałem jedynie z koniczynek, nie było żadnego trackera i anten kierunkowych. Obraz był całkiem dobry. Jedynie w drodze powrotnej miałem przejściowe problemy z wizją, ale Wiesiek szybko ustawił swój tracker na moją częstotliwość (dzięki Wieśku za pomoc) i w razie potrzeby zerkałem na jego monitor, gdzie przy chwilowych zanikach wizji u mnie, na monitorze Wieśka obraz był bardzo dobry.
Rekord został ustanowiony w pierwszym locie, poniżej statystyka: