Wojtek w sobotę był w takiej formie, że dał bym sobie rękę obciąć, że wygra zawody. Tomek to stary już choć młody wiekiem wyjadacz. Przydarzyło mu się w pierwszej kolejce 0 bo już kolejny raz kombinował z silnikiem. Rano w pierwszej kolejce nie było żadnej termiki i z ręki nie dał rady się wyciągnąć, choć w zeszłym roku zrobił na zawodach w Czechach dokładnie to samo tyle że z ręki wyciągnął się na 200m i wygrał zawody (było to w finale).
Cóż Jantar to ponoć już przestarzała konstrukcja tyle że Tomek tym Jantarem leje na zawodach wszystkich najlepszych tak jak chce.
Tomek opowiadał, że po ostatnim laniu jakie sprawił najlepszemu pilotowi czeskiemu lub słowackiemu (teraz nie pamiętam) to tenże pilot podszedł do Tomka i zagwarantował sobie prawo pierwokupu modelu Tomka, bo musi sprawdzić w czym tkwi ten fenomen Jantara.
Ja w piątek na treningach zaliczyłem kreta. Rozwaliłem skrzydło w Max -ie. W sobotę latałem po raz pierwszy w życiu na zawodach i to rangi MP. Zaliczyłem swoje frycowe i zebrałem wszystkie karne punkty jakie tylko można było dostać.
W drugiej i trzecie a i też w czwartej kolejce zaliczyłem tak silnego stressa, że przez chwile myślałem, że coś z modelem się stało bo ganiał po niebie raz w górę raz w dół jak szalony. Okazało się, że tak strasznie drżała mi ręka, że jak trzymałem kciuk na drążku to bezwiednie raz ciągnąłem wysokość raz oddawałem. Jak tylko dotykałem drążka model skakał po niebie jak szalony a jak puszczałem to model leciał równo jak trzeba.
Było świetnie i się wciągnąłem już całkowicie w to F5J.