Witam
Jako że ten weekend zaczął się wczoraj piękną pogadą, myśle sobie czas się trochę przewietrzyć ze swoimi latadłami, nie minęło wiele czasu i jestem na naszej łączce za miastem. Co prawda gospodarz rozrzucił na niej "takie coś - coby lepiej rosło
", ale łączka obok ładna gładka więc 5 min i mój WOW! był w powietrzu. Ale jak to po zimie modelik trochę się rozregulował, pierwsza świeca w niebo, model wchodzi w dość szybką beczkę, trochę trymowania lotek, model dość mocno pikuje, trochę trymowania wysokości, druga świeca w górę, ach, jak ten model pięknie idzie w pionie..., jeszcze trochę walki z trymerami, /Wojcio jak Ty to robisz ??, przecież czasami by się przydały 3 ręce.../. Trzecia świeca w górę, już ładne trzymanie się w powietrzu, zrobiłem 2 ładne koła i .... spojrzałem na poziom łąki na przechodzących ludzi z pieskiem, podnoszę wzrok do góry w miejsce gdzie powinien być model - nie ma, przegląd strefy gdzie powinien się znajdować - nie ma, minuta - dwie gapienia się po całym nieboskłonie - zniknął jak kamfora....
Co było robić zafundowałem sobie kilkukilometrowy spacer po okolicznych polach, zrobiło się ciemno i nic, ...był śliczny modelik z mojego avatara...
WOW! - ale był początek sezonu !!, WOW! - odszedł/odleciał do krainy wiecznych łowów, Panie świeć nad jego odbiornikiem...
ale tak sobie myślę, będąc staroświeckim modelarzem, podobno jest obecnie coś takiego jak FPV?? - może któryś z kolegów z okolicy chciałby potrenować faktyczną akcje poszukiwawczo - ratowniczą...
Pozdrawiam wszystkich dzisiaj latających.